Urzędy Skarbowe zasypywane są zgłoszeniami o wymagających interwencji nieprawidłowościach. Nie wszystkie są prawdziwe. Większość jest anonimowa. Niektóre nie leżą nawet w kompetencjach organów podatkowych. Każdy trzeba zbadać. A to niesie ze sobą wydatki – z kieszeni podatników.
Jak twierdzi zastępca naczelnika Urzędu Skarbowego w Złotoryi, Leszek Boroch, obserwuje się tendencję wzrostową, jeśli chodzi o ilość napływających donosów. Kto je pisze? W większości przypadków pracownik na byłego pracodawcę, wspólnik na ekswspólnika, czasem sąsiad na (nielubianego?) sąsiada, przedsiębiorca na konkurencję. Intencje kierujące ich autorami bywają nieraz aż nadto oczywiste.
Zdarzają się donosy dające do zrozumienia, że napisała je jakaś większa grupa (np. „uczciwi obywatele”, „oburzenie mieszkańcy, itp.). Z reguły pod donosem brak podpisu. A jeśli nawet nie jest on anonimowy, to bardzo często podpisana osoba w ogóle nie istnieje, albo… nie ma pojęcia, ze ktoś w jej imieniu złożył doniesienie.
Bywa również, ze donos nie tylko nie zdradza tożsamości autora, ale nawet nie podaje w sposób jednoznaczny informacji na temat podmiotu, którego dotyczy, więc nie wiadomo, w czyjej sprawie w ogóle wszcząć postępowanie. A urząd skarbowy zobligowany jest do reagowania na każde doniesienie. Otrzymany donos porównuje więc z posiadanymi danymi i wówczas podejmuje decyzję o sposobie jego wykorzystania i uruchomieniu stosownej procedury łącznie z przeprowadzeniem dowodów (np.: przesłuchaniami świadków). Generuje to spore nakłady zarówno finansowe, jak i ludzkiej pracy.
Nieraz doniesienia, jeśli nawet są uzasadnione, to nie powinny trafiać do instytucji takiej, jak organ podatkowy (czasem raczej powinny być zaadresowane do policji, inspekcji pracy, czy Sanepidu).
Niekiedy autor donosu żąda od urzędu nie tylko podjęcia stosownych (według niego) kroków, ale i złożenia „sprawozdania” z przeprowadzonych czynności. Tymczasem tajemnica skarbowa (zgodnie z Ordynacją podatkową – Dz. U. 1997, nr 137, poz. 926 ze zmianami) nie przewiduje takiej możliwości. Dostęp do informacji tego rodzaju mają bowiem wyłącznie takie instytucje, jak prokuratura, czy sąd – o takim stanie rzeczy autor donosu jest powiadamiany drogą pisemną, o ile oczywiście jego tożsamość jest wiadoma.
Komentarze