Chełpimy się tym, że my, Polacy potrafimy nieźle kombinować. Tymczasem również Grecy są całkiem nieźli w te klocki.

Gorący klimat greckich wysp rozwija tęsknotę za „wymoczeniem się” we własnym basenie. Któż by zresztą nie chciał skorzystać z rześkiej kąpieli bez konieczności pokonywania wielokilometrowej trasy i to wedle życzenia o każdej porze dnia i nocy? Nic dziwnego więc, że przydomowe baseny zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu na greckich posesjach.

Nie uszło to uwadze fiskusa, który wprowadził podatek basenowy, którym objęto właścicieli basenów. Nie byli oni jednak skorzy do jego uiszczania. W całym kraju posiadanie basenu zadeklarowało zaledwie kilkaset osób. Organy podatkowe nie zasypiały gruszek w popiele, postanowiły znaleźć pozostałe nieujawnione baseny przy pomocy helikopterów i skłonić ich opornych właścicieli do oddania fiskusowi tego, co do fiskusa według ustawy należy. Wyszło wówczas na jaw, że basenów istnieje już kilka tysięcy…

Podatnicy nie pozostawili jednak fiskusowi ostatniego słowa. Co sprytniejsi przykrywają swoje baseny maskującą plandeką w kolorze trawy.