Odszkodowanie wypłacane z polisy OC nie może być wypłacane na podstawie uśrednionej stawki rynkowej. Powinno uwzględniać okoliczności konkretnej naprawy.
Samochód kobiety został uszkodzony w wypadku komunikacyjnym, do którego doszło nie z jej winy. Oddała go do naprawy, a warsztat przejął jej wierzytelność względem ubezpieczyciela. Po wykonaniu czynności związanych z naprawą oraz zakończeniu usługi najmu samochodu zastępczego spółka prowadząca warsztat przedstawiła towarzystwu ubezpieczeniowemu faktury w związku z wykonanymi usługami. Ubezpieczyciel nie zgodził się jednak wypłacić żądanej kwoty (nieco powyżej 4 400 złotych) uważając, że rachunki były zawyżone i wypłacił zaledwie 2 600 złotych. Swoją ocenę kosztów ubezpieczyciel oparł na uśrednionych rynkowych cenach usług, obniżył o połowę wartość wykorzystanych części (rzekomo nie otrzymał potwierdzenia, iż były używane oryginalne), zarzucał ponadto zbyt długie użytkowanie auta zastępczego oraz zawyżone stawki wynagrodzenia lakiernika i blacharza.
Spółka prowadząca warsztat poczuła się oszukana i wytoczyła sprawę towarzystwu.
Dzierżonowski Sąd Rejonowy przychylił się do jej stanowiska. Uznał, że niedopuszczalne jest ustalanie wysokości odszkodowania w przypadku szkód w ramach OC na podstawie uśrednionych stawek, ponieważ nie oddawałoby to okoliczności konkretnej naprawy. Powołał się przy tym na zasadę wypłaty pełnego odszkodowania wskazaną przez art. 361, par. 2 Kodeksu cywilnego.
Opierając się na opinii biegłego zauważył, że stawek wynagrodzenia za pracę blacharza i lakiernika nie można uznać za specjalnie zawyżone (były wyższe o ok. 30 zł niż średnio w okolicy) z uwagi na standard wyposażenia warsztatu oraz szeroki zakres wykonywanych przez niego usług. Natomiast, jeśli chodzi o użyte części, to na rynku dla naprawianego modelu samochodu nie ma dostępnych zamienników, a wyłącznie oryginalne części, toteż ubezpieczyciel nie miał prawa zaniżać ich wartości.
Jeśli zaś chodzi o czas, przez jaki właścicielka reperowanego pojazdu dysponowała samochodem zastępczym, to został on wydłużony nie z winy warsztatu, ale właśnie ubezpieczyciela, który zbytnio zwlekał z odpowiedzią na maila z kosztorysem przesłanym po naprawie. Ponadto wpływ na jego długość miała obecność dni wolnych od pracy.
Podsumowując Sąd zobowiązał ubezpieczyciela do wypłaty warsztatowi dodatkowych 1600 złotych. Warsztat nie otrzymał więc w sumie wszystkich żądanych pieniędzy – różnica wynikła stąd, że sąd uznał, iż ceny części w pewnym stopniu były jednak zawyżone.
Podstawy prawne: Kodeks cywilny [Dz. U. 1964 nr 16 poz. 93 ze zmianami]
Orzecznictwo: Wyrok Sądu Rejonowego w Dzierżoniowie sygn. akt V GC 1007/13
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna nr 12/2015 (3905).
Komentarze