Teoretycznie upominki znalezione pod choinką podlegają obłożeniu podatkiem od spadków i darowizn. Z reguły jednak są one niewielkiej (w rozumieniu ustawodawcy) wartości, więc nie trzeba martwić się podatkowymi konsekwencjami.
Prezent prezentowi nierówny
W zależności od tego, od kogo otrzymamy prezent, różnie może być on traktowany przez organy skarbowe. I tak – otrzymane upominki od rodzeństwa, rodziców, dziadków, ojczyma, czy macochy zwolnione są z podatku od darowizny. Jednak, jeżeli ich łączna wartość w ciągu 5 lat poprzedzających ten rok jest wyższa niż 9 637 zł, to należy ten fakt zgłosić do fiskusa. Podatnik ma na to pół roku. Przy zaniedbaniu tego obowiązku, urząd skarbowy ma prawo zażądać od niego podatku w stawce stosownej do osób z pierwszej grupy podatkowej – informuje Agata Szymborska – Sutton (Tax Care).
W odniesieniu do dalszej rodziny także można uniknąć konieczności zgłoszenia otrzymania darowizny i zapłaty podatku, o ile wartość darowizny nie przekroczy ustalonych limitów.
Rodzina podzielona na grupy podatkowe
Dla pierwszej grupy podatkowej limit zwolnienia wynosi 9 637 zł (dotyczy ona np.: synowej, zięcia, teściów). Dla drugiej grupy podatkowej jest to 7 276 zł (tutaj zalicza się małżonków rodzeństwa i rodzeństwo małżonków). Natomiast dla trzeciej grupy podatkowej limit zwolnienia jest na poziomie 4 902 zł.
W przypadku darowizny pieniężnej ważne jest poza tym, że aby móc skorzystać ze zwolnienia, pieniądze muszą zostać przekazane na konto bankowe, lub przesłane pocztą.
Kolejny polski absurd – podatek, którego nie da się ściągnąć, bo nikt nie jest na tyle głupi, aby to zgłaszać. Z polskich realiów podatkowych już sam siebie całkowicie wyeliminowałem. Działam w UK, według schematu Pawła Kurnika. Skoro w ciągu roku jestem w stanie oszczędzić kilkanaście tysięcy, to po co mam wracać do polskiego bagienka?